Dlaczego dziewczyny po rozstaniu szybciej zapominają, szybciej potrafią się “wyleczyć” i stanąc na nogi. I to nawet jeśli to facet zerwie, a one w momencie rozstania dalej coś czują. Mogło by się wydawać, że kobiety jako te bardziej emocjonalne istoty powinny dłużej “dochodzić do siebie” po takim rozstaniu, a jednak tak
Bezsenność, lęk, ataki paniki, bóle klatki piersiowej i kręgosłupa – to tylko niektóre objawy związane z syndromem ciężkiego rozstania. Poziom stresu, jaki przeżywa się podczas rozwodu, psycholodzy porównują do tego związanego ze śmiercią bliskiej osoby. - Po kilku bezsennych miesiącach organizm odmówił mi posłuszeństwa. Nie mogłam się skupić na pracy, nie miałam siły wstać z łóżka, w pracy marzyłam tylko o śnie, ale też nie miałam energii, żeby rozpamiętywać całymi dniami zdradę i rozstanie. Sen był jedynym pragnieniem. Wracałam do domu i padałam ze zmęczenia. Koszmar zaczynał się w nocy, kiedy nie mogłam przestać myśleć o tym, że mój mąż najpierw mnie zdradził, a potem odszedł. W głowie kłębiło mi się tysiąc myśli na sekundę – mówi Anna. Rozstanie jak śmierć bliskiego Setki razy Anna zastanawiała się, jak mogła nie zauważyć, że mąż od roku ma kochankę. Myślała, że gdyby wcześniej to zobaczyła, rozstanie nie spadłoby na nią jak grom z jasnego nieba. Może oboje za dużo pracowali, może kredyt na dom przysłonił im całe życie, ale planowali przecież, że jak się ustabilizują, to pomyślą o dziecku. Anna uchwyciła się tej myśli, a wtedy każdy grosz się liczył. Jest programistką w firmie farmaceutycznej, brała dodatkowe zlecenia, pracowała po 12 godzin na dobę. Mąż ma menedżerskie stanowisko w firmie handlowej. Jak się rozstać? - Dziś wiem, że to jakaś bzdura, żeby ludzie, którzy tak dobrze zarabiają, nie mogli pozwolić sobie na dziecko. Pieniądze przewróciły nam w głowach. Po co komu taki wielki dom? W pewnym momencie znienawidziłam go – mówi Anna. Rozmowy o rozstaniu mąż Anny zaczął właśnie od domu. Zaproponował jej, żeby spłaciła jego wkład i wzięła na siebie resztę kredytu. Dobrodusznie zapewniał, że wie, ile w niego włożyła energii i serca. Zabrał swoje rzeczy, a ona myślała, że oszaleje z bólu sama na około 200 metrach. Z badań wynika, że statystycznie jedno na pięć małżeństw rozwodzi się. To średnio ponad 60 tys. par rocznie. Psycholodzy już dawno zaobserwowali, że część osób, które przechodzą rozstanie, ma objawy stresu pourazowego. Czasami jest przeżywany miesiącami, a w skrajnych przypadkach latami. - Rozstanie jest dużą życiową zmianą. Przede wszystkim zostajemy pozbawieni poczucia bezpieczeństwa. Stajemy przed dylematem - jak poradzę sobie w pojedynkę? Czujemy się niekochani i oszukani, bo przecież nie tak miało być - mieliśmy żyć razem długo i szczęśliwie. W grę wchodzą też wspólni znajomi, którzy często dzielą się i opowiadają po jednej, bądź drugiej stronie – mówi Anna Mochnaczewska, psycholog z Centrum Psychologii Integralnej InTeGral w Warszawie. Mężczyźni przeżywają inaczej Kobiety są bardziej skłonne szukać pomocy, np. zwierzają się ze swoich problemów przyjaciółkom. Pozwalają sobie na okazywanie emocji, płacz i częściej dostają wsparcie oraz radę. W męskim gronie wciąż panuje przekonanie, że trzeba być twardzielem, że żale i łzy to "babska" specjalność. Kochanie, musimy się rozstać - Panowie często rekompensują sobie ból po stracie, wchodząc szybko w nowy związek, szukają kogoś na zastępstwo. Najczęściej kończy się to porażką, bo trudno zbudować bliską relację z przypadkową osobą. Inni wpadają w wir zabawy, imprez, szybkiego seksu, używek, udając, że nic się nie stało, że jest wesoło - jestem wolny, mogę robić wszystko, na co mam ochotę. W ten sposób mogą spędzić kilka lat zanim się zorientują, że zmarnowali sporo czasu. W końcu i tak będą musieli zmierzyć się z uczuciem pustki. Spychane, nieprzepracowane emocje, wracają ze zdwojoną siłą – mówi Anna Mochnaczewska. Rafał zgodził się ze swoją partnerką, że nic ich już nie łączy. Nie próbował jej zatrzymać, kiedy pakowała swoje rzeczy i wyprowadzała się. Duma mu nie pozwalała "płaszczyć się przed nią". Liczył na to, że zobaczy, co straciła i szybko do niego wróci. Nie wróciła, a do Rafała dotarło, że wcale tego rozstania nie chciał. Szybko wszedł w związek z koleżanką z pracy. - Chciałem pokazać swojej byłej dziewczynie i chyba sobie samemu, że stać mnie na nowy związek. Chciałem być kozakiem. Ale moja nowa dziewczyna ciągle narzekała, że nie ma między nami bliskości, że wspominam byłą, że unikam seksu. Krzyczała, że jak tamta taka cudowna, to żebym do niej szedł. Dochodziło do takich awantur, że sąsiadka przychodziła, żeby zapytać, czy wszystko w porządku. Ona miała rację - nie było uczucia z mojej strony. Powinienem odczekać, zanim wskoczę w nowy związek. A tak znowu przeżywałem rozstanie. Wcale łatwo nie było. Wpadłem w taką depresję, że myślałem, że się nie pozbieram. Zacząłem pić. Zanim się ocknąłem, minęły jakieś dwa lata – mówi Rafał. Anna Mochnaczewska radzi, żeby na rozstanie spojrzeć w kontekście rozwoju osobistego. Zastanowić się, czego szukamy u partnera, czego potrzebujemy w związku, czego nam brakowało w poprzednim, co takiego my sami robiliśmy, że czasami było trudno. Dzięki temu lepiej poznamy siebie, a wnioski, do jakich dojdziemy, pomogą nam budować lepsze, bardziej świadome relacje z kolejnym partnerem. Przeżycie emocji daje nam możliwość oczyszczenia się z nich. Szukaj pomocy Minął rok zanim Anna zdecydowała się iść do psychiatry, który przypisał pigułki na depresję i sen. W tym czasie doprowadziła się do ruiny nie tylko psychicznej, ale też fizycznej. Coraz częściej odczuwała kołotanie serca i ataki duszności. Przestraszyła się, kiedy zemdlała na przystanku autobusowym. To kardiolog zalecił jej wizytę u psychiatry. "Dobre" rozstanie - możliwe? - Przyjaciółka powtarzała mi, że to mój były mąż powinien przeżywać traumę, bo jest gnojkiem i dupkiem. Ale co z takiego gadania? On cieszył się nowym związkiem. To ja nie mogłam uwierzyć w to, co się stało. Gdybym dzisiaj miała dać radę komuś, kto przechodzi rozstanie, to powiedziałabym: idź do psychologa, który powie ci, jak sobie z tym poradzić, do psychiatry, który da ci środki, po których zaśniesz, a twój mózg nie przestanie produkować serotoniny. Czasami nie wystarczy dobra rada koleżanki: nic się nie martw, będzie dobrze – mówi Anna. Źródło:
W czasie następującym po rozstaniu należy się nam łagodność i wyrozumiałość od siebie. Uznajmy, że mamy prawo być w gorszej formie i nie oczekujmy od siebie zbyt wiele. Niektóre rozstania przeżywamy wyjątkowo intensywnie. Być może wiążą się ze szczególnie dotkliwą stratą, przypominają nam inne, dawne doświadczenia, lub
Picie Rozpoczęte przez ~grajek, 01 cze 2013 ~grajek Napisane 01 czerwca 2013 - 11:48 Codziennie wypijam po pracy szklaneczkę whisky, czasem (raz w tygodniu) więcej. Taki tryb od jakichś 3 lat. Czy to jest alkoholizm? Nie upijam się, nie rozrabiam, piję, zeby się wyluzować po pracy. Ale fakt, że kiedy nie moge się napić, to czuję lekkie podenerwowanie. Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie ~Joanna ~Joanna Napisane 04 czerwca 2013 - 19:16 Przez wiele lat miałam podobny nawyk - po pracy 2 drinki, zeby się wyluzować. ale po pewnym czasie zauważyłam, że już mi 2 nie wystarczają, miałam ochotę na więcej... skończyło się upijaniem niemal do nieprzytomności. Wychodziłam z tego 2 lata. Uważaj na siebie, bo kierunek, który wybrałeś jest już równią pochyłą. Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie ~Max ~Max Napisane 04 czerwca 2013 - 19:17 Ja tam piję codziennie piwo i nie uważam się za alkoholika. Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie ~zizou ~zizou Napisane 04 czerwca 2013 - 19:26 a ja od poniedziałku do czwartku ZERO alko, ale w weekend już myślę,szukam i sobota bez alkoholu byc prawie nie może, ale nie upijam się !!! mam fajny humor i niedziela luzik bo od poniedziałku praca wiec tez zastanawiałem się, czy już ze mną coś nie tegens się zaczyna ?! Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie ~sybaryta ~sybaryta Napisane 04 czerwca 2013 - 20:05 Alkohol jest w końcu dla ludzi. To, że korzysta się z niego rozsądnie nie musi tworzyć zaraz alkoholizmu. To zależy od człowieka i jego ograniczeń. Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie ~AA ~AA Napisane 04 czerwca 2013 - 20:22 ~grajek napisał:Codziennie wypijam po pracy szklaneczkę whisky, czasem (raz w tygodniu) więcej. Taki tryb od jakichś 3 lat. Czy to jest alkoholizm? Nie upijam się, nie rozrabiam, piję, zeby się wyluzować po pracy. Ale fakt, że kiedy nie moge się napić, to czuję lekkie podenerwowanie. Czy zastanawiasz się nad problemem którego nie ma? Jeśli się zastanawiasz, to problem się pojawił, lub wkrótce pojawi... Człowiek który nie ma problemu z alkoholem nie zastanawia się czy ma problem... Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie ~iw ~iw Napisane 04 czerwca 2013 - 20:22 Nie jestem ekspertem w tej dziedzinie, Mam tylko doświadczenia jako osoba współuzależniona. Tzn, mój partner miał problem ale skutecznie to ukrywał...również przed samym sobą. Pił tylko ok 2-3 piw i to najczęściej w dni wolne. Długo udawało mu się oddalać od siebie podejrzenie, że jest alkoholikiem....Byłam w poradni AA. Oto jakie dostałam odpowiedzi na pytanie , kiedy jest się alkoholikiem. Alkoholik to nie żul spod ciemnej gwiazdy. Można pić codziennie małe ilości, można weekendowo, lub nawet urlopowo.. Jeśli twój partner mówi, nie pij, bo to mi przeszkadza a ty pijesz dalej, nie zważając na konsekwencje, to znaczy, że masz duuuuzy problem. Jeśli w sytuacjach, w których do tej pory piłeś a teraz nie chcesz a nie możesz, to znaczy , to co wyżej. Problem alkoholizmu to choroba śmiertelna. Jesli siebie o to podejrzewasz, to nie ma się wstydzić. Zasuwaj do anonimowej poradni AA, tam ci wszystko powiedzą.......Mój były facet jest na dnie a twierdził, że jego ten problem nie dotyczy, Nie masz nic do stracenia. ZAsuwaj Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie ~AN ~AN Napisane 04 czerwca 2013 - 21:23 Całkowicie zgadzam się z iw. Mam to na codzien a pije moja zona....A zaczęło się bardzo niewinnie...Korzystam z poradni dla współuzależnionych. Moja zona nie chce się leczyć. Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie ~Chris. ~Chris. Napisane 04 czerwca 2013 - 21:28 Ja rowniez pije,ale duzo piwa kazdego dnia z regoly po na tepo,ale na spokojnie do upijam sie i wbrem mitom o piwoszach jestem szczuplej,sportowej powinien miec swoja czerwona kontrolke,kiedy powiedziec sobie dosc na dzis,tym bardziej rano trzeba wstac do w weekendy tez z regoly powiedziec,ze moja kontrola z piciem z umiarem polega tylko na rozsadku jak w innych jest dla ludzi,ale nie wszyscy potrafia powiedziec sobie jesli juz czuja,ze maja dosc,po porstu z nas ma jakies obowiazki,czy rodzine to jest dodatkowa kontrolka,ktora sie zapala na czerwono i czas powiedziec sobie na dzis koniec .Pozdrawiam piwoszy. Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie ~iw ~iw Napisane 04 czerwca 2013 - 21:48 do An......współczuje. Ja jestem poza tym problemem. Rozstałam się z moim facetem po 14 latach i jestem happy. Było ciężko. a teraz jestem najszczęśliwsza na świecie. Wyzwoliłam się z marazmu. Toneliśmy wszyscy, ja , on i nasz syn, Po rozstaniu tonie tylko on. Nie chciał się leczyć. No cóż. Każdy chory chce zrobić wszystko, aby wyzdrowieć, alkoholik niekoniecznie. Nie mamy na to wpływu. Myśl o sobie tylko i wyłącznie. Tylko w ten sposób możesz funkcjonować. An......jeśli chcesz możemy wymienić się mailami . pozdrawiam . Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie ~iw ~iw Napisane 04 czerwca 2013 - 21:51 Chris.....nie chcę wyjść na matkę joannę, ale wydaje mi się, że problem jest. Potrzebujesz się zrelaksować, odprężyć, odpocząć.....ok. Są na to inne sposoby niż piwo. Ok od czasu do czasu może być piwo, ale nie codziennie. Jesli nie masz innego sposobu na relaks niż piwo, to nie myśl , ze jesteś piwoszem, tylko alkoholikiem. Ups, ale taka jest prawda Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie ~brrrrr ~brrrrr Napisane 04 czerwca 2013 - 22:08 Moim zdaniem problem jest.... Alko to po heroinie najgorsze świństwo i najbardziej uzależniająca używka. Regularne picie nawet piwa to gwarancja marskości wątroby, uszkodzenia woreczka żółciowego, trzustki, żołądka... Ja dokładnie odreagowywałem stres związany z pracą i nadmiarem obowiązków w domu.... dochodząc do 40-tki byłem poważnie chory, potężna nadwaga, szwankujące narządy itd, itd - równia pochyła. Znalazłem odskocznię od tego syfu - po pracy zajęcia w domu i jak przychodził ten cholerny wieczór, zacząłem uprawiać sport. Do późna, do 22, czasem 23.... żeby zająć czymś ręce, żeby wypełnić czas. Szybko zaczęło mi to sprawiać przyjemność. Zacząłem potem też ćwiczyć rano, żeby dzień wcześniej na pewno nie pić. I tak jest od ponad 2 lat. Schudłem prawie 30kg, jestem w doskonałej formie, sport stał się nowym nawykiem. Teraz dzień bez treningu to dzień stracony. Zostawcie te piwka, drinki, fajki i inne badziewie. Szkoda życia. Z tym, że to Wasze życie - zrobicie, co chcecie. Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie ~Staszek71 ~Staszek71 Napisane 05 czerwca 2013 - 02:12 Alkoholizm jest chorobą śmiertelną. ! ! ! Alkoholikiem można zostać w każdym momencie życia, może nim zostać każdy z nas. Jedyny sposób gwarantujący że nie zapadniemy na tą chorobę to... nie picie alkoholu, wcale ! Przed tą chorobą nie uchroni nas ani sport, ani jakikolwiek dyplom czy miłość. :( I czy pijemy tylko dwa piwa dziennie czy tylko w weekend nic tu nie zmienia. To choroba straszna, niosąca ze sobą dużo dalej idące konsekwencje niż tylko odór alkoholu czy rosnąca pozycja w budżecie domowym na alkohol. Uważajcie z tym kochani a gdy zauważycie u siebie "problem" nie bójcie zwrócić się o pomoc do ośrodków terapeutycznych czy klubów AA. Wizja życia bez alkoholu ? Uwierzcie mi, to możliwe ! Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie ~AN ~AN Napisane 05 czerwca 2013 - 10:47 do IW - Dzięki za komentarz. Jesli masz ochotę to napisz- Artnic@ Pozdrawiam! Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie ~ewaja ~ewaja Napisane 05 czerwca 2013 - 17:49 Brrrr....... Gratulacje! Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie ~zibi ~zibi Napisane 20 czerwca 2013 - 21:20 Ja miałem spory problem z alkoholem. Doszło do tego że w ciągu ok 18 godzin wypijałem 3, 4 po 200 mil i popijając piwami (z 10 szt.). Jak spadało mi stężenie alkoholu we krwi było blado-telepka, poty etc. Przechodziłem efekty odstawienia. Dopiero 2xostre zapalenie trzustki mnie wyleczyły. Tak prawdę mówiąc to stałem nad grobem - trzustki nie naprawisz. Nie chodziłem na terapię i jakoś się trzymam. Czasem jedno piwo wypiję ale nic więcej. Nawet mnie nie ciągnie. Na początku jak pozbywałem się alkoholizmu i widziałem na półce w sklepie np. piwo to 2 razy mnie zakorciło ale się nie skusiłem. Paskudna choroba ale można z tego wyjść ale trzeba mieć ogromne samozaparcie. Obecnie wyniki mam wzorowe ale muszę teraz uważać nawet na to co jem. Miałem sporo szczęścia. Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie ~tenesee ~tenesee Napisane 12 lipca 2013 - 01:42 zmień pracę !! albo kobietę!! Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie ~tenesee ~tenesee Napisane 12 lipca 2013 - 02:24 a najlepiej zacz c leczenie ważne ze się zdaje z tego sprawę Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie ~cygan. ~cygan. Napisane 31 grudnia 2013 - 16:46 jestem alkocholikem nie pije 6 lat ,jestem po 50tce dopiero teraz widze jaki jest piękny świat. Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie ~em ~em Napisane 30 marca 2014 - 13:26 mój chłopak pije regularnie w weekendy (od pt do nd włącznie). 3-4 piwa to standard. lub butelkę wina poprzedzoną 1-2 piwami. rok temu pił codzienne, ale ustaliliśmy, żeby odpuścił sobie picie w tygodniu. Od miesiąca po piwo sięga już regularnie w czwartki czasem też w inne dni w tygodniu. Picie tłumaczy bardzo trudną sytuacją finansową, w której się znalazł nie ze swojej winy. I to tak trwa już z rok, może więcej. Inna rzecz - imprezy zorganizowane (do takich wliczam też wyjście do znajomych). Wzdrygam się na każdą myśl o takim wyjściu (w tym o naszym ślubie) bo wiem - i wszyscy znajomi wiedzą - że jak zacznie pić na imprezie to nie wie kiedy powiedzieć stop. W końcu zasypia - przy stole, na podłodze, w taksówce. Ze znajomymi spotykamy się bardzo rzadko. Wakacje - 2 tygodnie codziennego picia do stanu kiedy zaczyna się solidnie plątać język (wakacje spędziliśmy tylko we dwoje). Kidy go raz poprosiłam żeby nie dopił butelki wina do końca - awantura bo go ograniczam a wakacje są raz w roku. Ciągle tylko powtarza, że przecież "nic się nie dzieje", "nie chodzę z chłopakami po imprezach w każdą sobotę", "nie zawalam pracy", "nie robię żadach scen, awantur, itd" (tak. jest generalnie spokojnym, szczupłym trzydziestolatkiem). A że nie zawala pracy - ma swoją firmę. Jak nie wstanie na to pojedzie na 10:30. Jak ma jakieś spotkanie w pn rano - to faktycznie się pilnuje w nd, albo spotkanie przekłada na wt, czy środę. I rzeczywiście nie zawala, bo jak coś robi to robi to bardzo dobrze. Ale nie lubi tej pracy (firma jest w trakcie rozwiązania). Miota się. Pierwszy raz wyrzuciłam to z siebie. Dziękuję za wysłuchanie. Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie » odpowiedz » do góry Jeśli nie wiesz, czy napisać do faceta, który przestał się odzywać, z pewnością powinnaś przeanalizować, dlaczego tak się stało i czy na pewno chcesz wrócić do kontaktu z nim. Dowiedz się, co zrobić, gdy facet milczy i czy mimo wszystko facetowi zależy, kiedy dłuższy czas okazuje brak zainteresowania.
11 lip 20 17:00 Ten tekst przeczytasz w 7 minut "Bez względu na to czy jest to drogi zegarek, czy piękna biżuteria - pierwszą rzeczą, którą należy zrobić po rozstaniu to pozbyć się wszystkiego, co kiedyś dostaliśmy od byłego partnera i co ma z nim jakikolwiek związek. Przechowując rzeczy od byłych, będziesz dłużej leczyć złamane serce" - oto najczęstsze rady udzielane na portalach internetowych szukających odpowiedzi, jak się pozbierać po rozstaniu. Czy jednak na pewno jednoznaczną odpowiedzią na rozstanie jest: wyrzucić wszystko, co pozostawiła po sobie ta druga osoba? Foto: Shutterstock Pierwsza rzecz, którą należy zrobić po rozstaniu. Inaczej złamane serce będziesz leczyć zbyt długo Wyrzucanie rzeczy z zemsty, z gniewu czy z żalu nic nam nie da. Po to, żebyśmy byli naprawdę wolni, musimy paradoksalnie zostawić miejsce dla tej osoby w sercu i podziękować jej za czas, który spędziliśmy razem. Nawet jeśli to jest mąż, który nas zdradził lub żona, która nas zostawiła. Symbolicznie takim podziękowaniem jest zostawienie sobie jakiegoś przedmiotu po niej/nim. Najważniejsze, żeby akt wyrzucania rzeczy po odchodzących nie był aktem pozbywania się, bo wtedy paradoksalnie więź jest tym silniejsza i tym mocniej trzyma nas przy tej osobie. Tak naprawdę, te dwa kierunki tylko pozornie się wykluczają, w gruncie rzeczy one się po prostu uzupełniają. - Pamiętam świetne zdjęcie z Bułgarii: my razem na plaży i zachód słońca. I jeszcze takie: bitwa na gałki lodów w kawiarni. Już nic z tych zdjęć nie zostało. Wyrzuciłam wszystkie. Szkoda, takie fajne były - wzdycha Gosia (18 lat) rok po rozstaniu z chłopakiem, z którym była dwa lata. - Następnym razem, chyba dam takie rzeczy na przechowanie przyjaciółce. No bo teraz… fajna pamiątka by była. Może już nigdy do Bułgarii nie pojadę… Teraz jestem już z kimś innym, a i on też szczęśliwie zakochany. - Obrączki nie mam. Tak (pokazuje ruchem ręki Halina, 60 lat) wszystko leciało przez okno. Obrączka pierwsza, pierścionki, trzy, cztery, łańcuszek… Wszystko co mi dał - w śnieg. Nie wiem, po zimie może ktoś znalazł. Czy tego żałuję, po tylu latach? Bardzo… Najbardziej obrączki. Nie pamiętam też, żebym poczuła wtedy jakąś ulgę. On parę lat temu zmarł, mój były mąż. I teraz tak sobie myślę, że chciałabym mieć tę obrączkę. Bo on swoją zatrzymał. I jest z nią pochowany. Mimo że 15 lat po rozwodzie. - Kiedy się Michał wyprowadził, dużo jego rzeczy jeszcze zostało w domu - wspomina Katarzyna (32 lata). - Przyjechała mama i powiedziała: "zostaw, teraz sama musisz się pozbierać, nie zajmuj się tym". Co mogła, to pochowała. Jakieś jego drobiazgi z łazienki, żeby mi się nie rzucały w oczy. Ale jego stary płaszcz zimowy został. Czasami, po ostrych atakach płaczu, jak idiotka przytulałam się do niego, szukając w nim zapachu Michała. Nieważne, że mnie skrzywdził, że nie zasłużyłam na to, co zrobił. Wtedy, w takiej słabości liczył się tylko ten płaszcz. Wiem, że to było bez sensu. Ale wisiał. Do końca zimy, potem przez całą wiosnę i dłużej. Rodzina mówiła mi raz po raz: "wyrzuć go, niech on ci się tak nie pcha w oczy zaraz na wejściu". Wieczorami, kiedy widziałam go z salonu, jak dawniej, jakby Michał był w domu - robiło mi się lżej. I tak minął prawie rok. Rok moich starań, żeby się pozbierać. Znalazłam stałą pracę, odświeżyłam zaniedbane w ciągu 10 lat małżeństwa znajomości, skończyłam drugie studia, zdałam zaległy egzamin na prawo jazdy, a płaszcz wisiał. Z czasem wracając do domu, coraz słabiej odczuwałam to ukłucie bólu na jego widok. Z domu znikały resztki rzeczy Michała, ale nie płaszcz. Aż po prawie roku, wróciłam ze znajomymi do domu, po zdanym egzaminie na prawo jazdy, żeby świętować. Zaczynała się jesień, przyjaciele zdjęli więc palta i kurtki, no i nie było miejsca na wieszaku, więc mechanicznie, nie namyślając się wiele, zdjęłam stary płaszcz Michała i wrzuciłam na pawlacz jednym ruchem. "No - macie miejsce, wieszajcie!". Po chwili, dotarło do mnie, że to nie był już TEN płaszcz, płaszcz Michała, to po prostu był stary, zawadzający mi w obecnym życiu płaszcz, przez którego moi znajomi nie mogli powiesić swoich kurtek. W ten wieczór świętowałam coś więcej niż zdany egzamin na prawo jazdy. Świętowałam swoją wolność. Następnego dnia zadzwoniłam do Michała i spytałam go: "Co mam zrobić z twoim starym płaszczem. Idzie zima, chcesz go czy wyrzucić?". - Jak Feniks z popiołów - śmieje się Alina (28 lat). - Odrodziłam się. Nie, nie zostawiłam sobie niczego po nim. Nic z wyjątkiem tego - Alina odsłania brzuch na którym mieni się ognisty ptak. - Wiedziałam, że się odrodzę tylko tak: budząc się codziennie rano widziałam go na swoim brzuchu. Feniks rozpościerający skrzydła do lotu i wtedy mówiłam sobie: "musisz wstać". Poradzisz sobie dzisiaj. I wstawałam. Gdyby nie ten tatuaż… Nie wiem, czy dałabym radę. To nawet nie był ból, z którym walczyłam. Bardziej dokuczał mi bezsens robienia czegokolwiek w życiu, w którym nie ma jego. Jedynie widok tego ptaka - dla mnie symbolu, że dam radę jeszcze cieszyć się życiem, dawał mi siłę do walki o moją codzienność. Nie, nie mogłam sobie po prostu kupić obrazka na ścianę czy zrobić tapety na laptopie. Ja tego Feniksa musiałam mieć na sobie - to był mój sposób. Marek (lat 52) ma inny problem. Z rzeczami po niej już dawno się uporał, usuwając wszystko. Ale jest coś, czego fizycznie nie może wyrzucić. Marek nie chodzi do miejsc, gdzie bywał z nią. Praktycznie nie chodzi już teraz nigdzie w swoim mieście. Chcę się umówić z nim na wywiad, więc proponuję kawiarnię. - Ta kawiarnia - nie, nie tam. Zanieczyszczona. - Jaka? - pytam. - Tam po raz pierwszy powiedziałem jej, że ją kocham. - W parku? Też nie. - Zanieczyszczony. Tam pamiętam siedzieliśmy na ławce i było nam tak dobrze… Marek przestał chodzić na basen - bo chodzili tam razem. To kino - też nie, bo było ich ulubionym. - Kiedyś - mówi - kiedyś, jak już zapomnę, umówię się z kimś, na kim mi będzie zależało i odczaruję wszystkie te miejsca. Ale na razie, nie chcę tam chodzić sam. Z jej rzeczami poszło łatwo, ale tych miejsc... Pamięci o nich nie mogę się pozbyć. Dr Izabela Kopaniszyn, psychoterapeuta ds. rodziny, uważa, że ludzie tacy, jak pan Marek dalej tkwią w związku. - Czasami można wszystko z domu wyrzucić po tej osobie - mówi Kopaniszyn - ale dalej się jest z nią w związku. Jeśli pozbywamy się rzeczy po byłym/byłej w akcie zemsty, gniewu czy zranienia i nie po to, żeby otworzyć się na nowe, to tym bardziej te wszystkie rzeczy będą do nas wracać w postaci wspomnień, podobnych zdarzeń. Często moi pacjenci pytają: "Dlaczego nie mogę tyle lat po rozstaniu związać się z kimś, co ze mną jest nie tak?". Jedyne co jest nie tak, to to, że ty jesteś ciągle w związku z tamtą osobą. Że ona jest zbyt mocno obecna, często negatywnie, w postaci żalu, poczucia niesprawiedliwości. A inni ludzie to od razu wyczuwają. Można powiedzieć, że duchy z przeszłości - widać, słychać i czuć. - Po śmierci Emilki, miesiącami nie byłem w stanie ruszyć niczego z jej rzeczy - opowiada Paweł (54 lata). Przyszła córka, posprzątała trochę, spytała się: "Tato, co zrobić z rzeczami mamy?" - nic nie odpowiedziałem. Wiec pochowała takie najbardziej widoczne, jak Emilki kapcie z przedpokoju czy jej rzeczy z wieszaka. Wstawiła wszystko do jej pokoju, pokój zamknęliśmy i cześć. I tak przez rok. Co znalazłem potem w reszcie pokoi, co należało do niej, buch do tego pokoju i na klucz. Aż po roku doszedłem na tyle do siebie, że sobie myślę - dość. Siostrzenica miała przyjechać na studia do mojego miasta, rodzina uznała, że to świetny pomysł, jak chwilowo zaczepi się u mnie. No, ale pokój trzeba było posprzątać. Więc odważnie klucz przekręciłem i zabrałem się do roboty. Córka chciała przyjechać mi pomóc, ale powiedziałem: "Nie, dam radę". Puściłem sobie miłą muzykę, nie snułem wspomnień, nie rozpamiętywałem. Nic. Kiedy opróżniałem szafę, nagle znalazłem jej włos. Na kapeluszu. Totalny przypadek. Nie dałem rady. Zamknąłem drzwi z powrotem na klucz. Zadzwoniłem do takich ludzi, co wywożą wszystko. Przyjechali następnego dnia. Otworzyłem drzwi do pokoju i mówię: "Wszystko. Weźcie wszystko". I kiedy zabierali się do pracy, ja wychodząc z domu, bo nie mogłem być przy tym, rzuciłem ostatnie spojrzenie na to, co robią. I zobaczyłem na jej biurku cukierniczkę. Starą, rodzinną pamiątkę, którą tak lubiła i woziła ze sobą wszędzie, nawet jak jechała na urlop. Nie myśląc wiele, sięgnąłem ręką i wziąłem wieczko tej cukierniczki. Wyszedłem z domu. Chodziłem po ulicach z tym porcelanowym wieczkiem w kieszeni i myślałem, po co mi ono. Ale nie wyrzuciłem. I mam je. I też, tak samo jak ona, gdziekolwiek nie jadę, to biorę je ze sobą wszędzie. I jest mi z tym dobrze. Dr Kopaniszyn uważa, że w sytuacji odejścia osoby (czy to wyprowadzki, czy to śmierci) kierunki działania są dwa. - Symboliczne pozbycie się rzeczy po odejściu osoby, może nas wyzwolić, oczyścić przestrzeń wokół nas, a w przypadku śmierci bliskiej osoby, nie dopuścić do stworzenia dla niej ołtarza poprzez gromadzenie jej rzeczy wokół siebie. Drugi kierunek, również bardzo słuszny, nakazuje nam zostawić sobie coś po drugiej osobie, tak żeby jej nie wykluczyć z naszego życia na zawsze, bo tego się po prostu nie da zrobić. Wyrzucanie rzeczy z zemsty, z gniewu czy z żalu nic nam nie da. Po to, żebyśmy byli naprawdę wolni, musimy paradoksalnie zostawić miejsce dla tej osoby w sercu i podziękować jej za czas, który spędziliśmy razem. Nawet jeśli to jest mąż, który nas zdradził lub żona, która nas zostawiła. I symbolicznie takim podziękowaniem jest zostawienie sobie jakiegoś przedmiotu po niej/nim. Najważniejsze, żeby akt wyrzucania rzeczy po odchodzących nie był aktem pozbywania się, bo wtedy paradoksalnie więź jest tym silniejsza i tym mocniej trzyma nas przy tej osobie. Tak naprawdę, te dwa kierunki tylko pozornie się wykluczają, w gruncie rzeczy one się po prostu uzupełniają. Imiona bohaterów zostały zmienione Data utworzenia: 11 lipca 2020 17:00 To również Cię zainteresuje

Zanim wejdziesz w nowy związek po rozstaniu. Nie znam osoby, ani psychologa, który twierdziłby inaczej do “nie wchodź w nowy związek po rozstaniu, zanim nie ułożysz sobie starej relacji”. Osobiście śmiem się z tym nie zgodzić i za chwilę dowiesz się, dlaczego tak ludzie mówią oraz co w mojej ocenie jest powodem takiego

Bądźmy ze sobą szczerzy. Dzisiejsze związki nie wytrzymują zbyt długo. Patrząc na moich znajomych i obserwując relacje innych można śmiało stwierdzić, że "optymalny czas" trwania związku to jakieś 3-6 miesięcy. Oczywiście, są takie które wytrzymują dłużej. Sami dobrze wiecie, że dopiero po jakimś czasie można stwierdzić czy "to jest właśnie to". Na samym początku to standardowe motylki w brzuchu, zauroczenie i całkowite olewanie każdej wady partnerki. Tak jakby zupełnie była tego pozbawiona. Znajome? No właśnie. Dopiero później wychodzi szydło z worka. Wiele osób ma problem z pozbieraniem się po rozstaniu, wpada w dołek albo popełnia te wszystkie głupie rzeczy o których będzie mowa za moment. Na temat tego jak pozbierać się po rozstaniu już pisałem W TYM POŚCIE. No ale dobra, jesteście szczęśliwi i nagle coś zaczyna się psuć do tego stopnia, że ze sobą zrywacie. Tak definitywnie, bez miliona schadzek jak to niektórzy mają w zwyczaju. Dochodzimy w końcu do sedna sprawy. Jakie najgłupsze rzeczy odwalamy po rozstaniach i zerwaniach? Ja wypiszę kilka tych, które są najbardziej "popularne". Najgorsze co możecie zrobić po zerwaniu, to: ZAMIENIĆ STOSUNEK DO CAŁEJ PŁCI PRZECIWNEJ Zdradziła? Zerwał? Okazała się szmatą? Całował się z przyjaciółką? No to w takim razie trzeba wrzucić całe przedstawicielstwo płci swojej ex do jednego worka. Przecież wszyscy są tacy sami. Gówno prawda. Nie możesz po takim czymś zrażać się do wszystkich. To, że druga połówka potraktowała was bez uczuć, wolał inną albo ona przespała się z innym wcale nie oznacza, że teraz każdy facet to chuj, a każda kobieta sypia z pierwszym lepszym. Nie opieraj swojego patrzenia na innych na jednej nieprzyjemnej sytuacji. Bo jest cholernie dużo porządnych facetów i kobiet na tym świecie. Widocznie Tobie się tym razem nie poszczęściło. Należy się cieszyć, że masz z głowy jeden problem mniej. POPAŚĆ W NAŁOGI No jasne, skoro mam złamane serce to pójdę się nawalić. Kij tam, ważne żeby znieczuliło. Narkotyki? Czemu nie, przecież i tak wszystko straciłem, życie nie ma teraz żadnego sensu. Z jednej strony takie rozwiązania pomagają, bo na chwilę możemy zapomnieć, znieczulić ból, ale później odbije się to na naszym zdrowiu i psychice. Nie marnujcie swojego zdrowia bo jeszcze popadniecie w nałóg i dopiero będzie syf. Wiem, że łatwo to wszystko mówić, ale ludzie poważnie, będziecie pić bo ktoś postanowił skończyć waszą relację? No właśnie. Już lepiej zadzwońcie do swojego przyjaciela bądź przyjaciółki i z nim pogadajcie. Będzie to lepsze niż alkohol lub inne gówna. PROSIĆ ŻEBY WRÓCIŁ/A Ile razy ja to przerabiałem. Milion telefonów od koleżanki, którą rzucił facet dla innej. Zawsze w trakcie takich rozmów do dzisiaj nie mam pojęcia dlaczego, ale chciała do niego wrócić, ba, nawet go o to prosiła, błagała żeby tylko byli znowu razem. Jest to jedna z najgorszych rzeczy już nie tylko z jej strony, ale również patrząc na to jako osoba trzecia. Serce mi się kraja jak widzę zapłakaną dziewczynę, która całym sercem kocha tego idiotę, który postanowił zostawić ją dla innej bo mu się znudziła, czy inne tego typu wytłumaczenia zerwania. Serio, jak ktoś was "wyrzuca do kosza" jak jakąś pieprzoną zabawkę, to warto przemyśleć, czy jest sens płakać i błagać taką osobę żeby do nas wróciła. Powiedzenie, że dwa razy do tej samej rzeki się nie wchodzi chyba nie wzięło się znikąd, nie? CIĄGŁE SPRAWDZANIE CO TAM U NIEGO/NIEJ SŁYCHAĆ "Hmm.. sprawdźmy z kim teraz się spotyka, co aktualnie robi, czy jest już w związku? Jak tak można?! Z nią? I do tego dobrze się bawi zaraz po naszym rozstaniu? JAK ŚMIE?!" - chcecie się bawić w stalkerów i ryć sobie codziennie banie swoim byłym bądź byłą? Takie coś należy traktować jak książkę, zamykacie rozdział, odwracacie na kolejną pustą stronę. Nie wraca się do przeszłości. Na cholerę na siłę wracać do czegoś co sprawiało wam przykrość? Po co wam wiedzieć z kim się teraz spotyka, jak się czuje, co robi? Wy macie swoje życie i musicie iść do przodu. Skupić się na tym co jest teraz, a nie na tym co już było i nie zakończyło się zbyt ciekawie. ZACZĄĆ SIĘ OBJADAĆ Chyba dedykuję ten punkt wszystkim paniom. Ile razy nasze piękne panie sięgały po wino i jakieś ciastka, czekoladę, cokolwiek słodkiego? Walić dietę, trzeba zajadać smutki. Tylko żebyście nie przytyły przez takie coś parę kilo. Później się obudzicie i będziecie mieli te parę kilo więcej i będzie zdziwienie i rozpacz bo nagle jest się nieco pulchnym. I nie mówię teraz tylko i wyłącznie o paniach! O tych najgłupszych rzeczach mógłbym się jeszcze rozpisywać i rozpisywać. Doszedłem do wniosku, że wezmę do lupę te najbardziej występujące. Sam popełniłem jedną rzecz z tej listy, a dokładniej mówiąc prosiłem żeby moja była do mnie wróciła. Była idealna pod każdym względem, po jakimś czasie coś zaczęło się psuć, mniej się dogadywaliśmy, ciągle były jakieś kłótnie o jakieś pierdoły. Na końcu usłyszałem, że już jej się znudziłem. I nagle bum, Kamil jest singlem. Przeżywałem to cholernie długo, błagałem ją, że może jednak za drugim razem nam wyjdzie i w ogóle.. Po jakimś czasie zrozumiałem, że chyba nie warto. Postanowiłem dać sobie spokój. Po roku się do mnie odezwała.. Ale to wpis na inną okazję. Dajcie znać na fejsie lub w komentarzach czy mam coś na ten temat więcej napisać. Bo to w sumie chyba dość ciekawa historia. Jeszcze raz polecam przeczytać posta; jak pozbierać się po rozstaniu? Podsumowując to wszystko; bądźcie silni i nie dajcie się! Taka jest kolej rzeczy, że coś się zaczyna i zazwyczaj kończy. A może jednak nie? Może natraficie na kogoś wartościowego z kim zostaniecie już do końca życia? Warto wierzyć i się nie poddawać. Bądźcie sobą, a na pewno znajdzie kogoś, kto dostrzeże w was coś czego inni nie potrafili. Profil autora: dlaczego faceci po rozstaniu tak szybko odpuszczaja, szukaja pocieszenia? ja bylam z moim narzeczonym ponad 2 lata niedlugo mial byc nasz slub, on nawalil, zawiodl moje zaufanie, chcial zebym
Pogódź się ze stratą Na początek warto wspomnieć, że emocje towarzyszące utracie ważnej i głębokiej relacji są na tyle ciężkie, że psychologowie traktują ten czas tak samo jak żałobę, która następuje po śmierci bliskiej osoby. W związku z tym możemy wyodrębnić 5 podstawowych etapów żałoby (wg. Elisabeth Kubler-Ross), a także pewne objawy, które wskażą nam, w której fazie aktualnie się znajdujemy: Zaprzeczenie – pojawia się zazwyczaj na samym początku, kiedy jeszcze nasz umysł nie przyjął do wiadomości, że nastąpiła tak ogromna zmiana w życiu, próbujemy wtedy przekonać wszystkich wokół i samych siebie, że na pewno wystąpiła pomyłka i pewnie za jakiś czas wrócicie do siebie. Gniew – jest wynikiem szukania przyczyn tego, co przeżywamy, pojawia się tu myślenie, że inni mężczyźni zachowywali się na pewno gorzej, mniej dbali o partnerkę, a jednak ich nikt nie opuścił, albo, że to ty tyle razy próbowałeś coś zmienić i naprawić, a jednak koniec końców zostałeś porzucony. Targowanie – to wyraz naszej chęci naprawienia tego, co się wydarzyło w mniej lub bardziej sensowny sposób – “jeśli zadzwonię do niej jeszcze 3 razy, to na pewno zmięknie jej serce i wróci do mnie” albo “zawsze lubiła twardych mężczyzn, będę żyć, jakby to wszystko po mnie spłynęło, wtedy zobaczy co straciła”. Depresja – związana jest z poczuciem braku sensu i motywacji do czegokolwiek, czujemy wtedy, że nie mamy już na nic wpływu, wydaje się nam, że jesteśmy beznadziejni i że w zasadzie, to należało się nam to rozstanie. Akceptacja – najczęściej uznawana jest za końcowy etap przeżywania żałoby, kiedy to godzimy się z sytuacją, czujemy, że nie zmienimy nic na siłę i pozostaje nam jedynie zaakceptować decyzję naszej ex oraz zacząć myśleć o swojej przyszłości. Poszczególne etapy mogą pojawiać się w różnych konfiguracjach, a wyjście z fazy gniewu nie oznacza, że za jakiś czas nie wkroczymy w nią ponownie. Niewątpliwym plusem jest jednak to, że niezależnie od fazy, którą aktualnie przeżywamy, możemy wciąż robić rzeczy sprawiające nam przyjemność, dające satysfakcję i lepsze samopoczucie. Pracuj nad sobą Wszystkie trudne emocje, które pojawiają się po rozstaniu, zazwyczaj są skierowane w nas samych. Uderzając w nas, osłabiają naszą wewnętrzną siłę, poczucie własnej wartości, sprawczości i atrakcyjności. Jednak nie musimy się temu poddawać. Złość, żal, rozczarowanie a nawet melancholia są świetną siłą napędową do realizacji naszych pasji czy celów. Nie tłum w sobie tych emocji, daj przyzwolenie na przeżycie ich. Jeśli masz ochotę krzyczeć, to krzycz. Jeśli chcesz ze złości zniszczyć coś – śmiało, znajdź bejsbol, idź w miejsce, w którym nie zrobisz sobie ani nikomu krzywdy i rozwalaj co tylko się da. Ekspresja tego, co przeżywasz pomoże ci poczuć ulgę i spokój. Zapewne od dawna miałeś marzenie, które bałeś się zrealizować. A może masz pasję, o której nie chciałeś dotychczas mówić nikomu? To dobry moment, by skupić się na nich. Sam możesz decydować, ile czasu im teraz poświęcisz, nikt nie będzie rozliczał cię ani z włożonego wysiłku, ani tym bardziej z efektów. Okres po rozstaniu to także dobry czas, by przyjrzeć się temu, czego nam brakuje w życiu. I w tym momencie wcale nie chodzi o bycie w związku czy posiadanie partnera. Skup swoją uwagę na tym, co uniemożliwia ci powiedzenie, że jesteś szczęśliwy. Być może potrzebujesz więcej odpoczynku i relaksu, a może przydałoby ci się spędzać więcej czasu wśród przyjaciół i rodziny. Wiele osób po rozstaniu wykorzystuje ten czas, by poznać siebie jako indywidualną jednostkę. To cenna lekcja. Dzięki temu w przyszłości będziesz wiedział, co zrobić, by pomóc sobie w najtrudniejszych momentach czy efektywniej funkcjonować w życiu towarzyskim. Bądź dla siebie dobry Nikt nie jest w stanie satysfakcjonująco funkcjonować bez odrobiny przyjemności w życiu. Mimo wyrzutów sumienia i złości postaraj się zrobić dla siebie coś dobrego. To może być wyjście do kina albo na koncert zespołu, który lubisz, przygotowanie sobie ulubionego posiłku, wycieczka w fajne miejsce, a nawet nowa gra na konsolę. W okresie obciążenia emocjonalnego bardzo ważnym jest docenianie siebie i dbałość o przyjemności. Uwaga, bywa, że ktoś chcąc uciec od przykrej rzeczywistości w rozstaniu, trudnych emocji, poczucia opuszczenia zaczyna zbyt intensywnie zażywać substancje, pić alkohol albo wykonywać inne nałogowe czynności takie jak jedzenie, masturbacja, granie czy nawet zakupy. Bądź czujny i jeśli ktoś z bliskich zwróci ci uwagę lub powie, że martwi się o ciebie z tego powodu, nie atakuj go i spróbuj przeanalizować jego argumenty. Jeśli poczujesz impuls, że za dużo czasu i energii poświęcasz takiemu zachowaniu, postaraj się je ograniczyć lub zwróć o pomoc do specjalisty. Pomocne może się okazać wprowadzenie nowych, sprawiających nam radość zachowań, pasji czy nawyków. Uczenie się życia na nowo po zakończeniu związku porównywane jest czasem do nowego poznawania świata przez alkoholików lub narkomanów w abstynencji. Jeśli zostaje nam odebrane coś, co sprawiało radość i dawało szczęście, to nasz organizm będzie się domagał wprowadzenia substytutu, który także uruchomi nasz ośrodek przyjemności w mózgu. Pomyśl, jakie nowe nawyki możesz wprowadzić do swojego życia, by częściej sprawiać sobie radość. Osoby rzucające palenie zamiast papierosa chwytają za cukierka lub wykonują kilka ćwiczeń fizycznych. Inni słuchają w trudnych momentach ulubionej piosenki, która wyzwala w nich poczucie zadowolenia. Sam nie znaczy samotny Nawet jeśli opuściła cię najbliższa osoba w twoim życiu, a przy okazji zabrała ci dzieci, masz na pewno wokół siebie ludzi, którzy chętnie spędzą z tobą czas i pomogą ci w razie potrzeby. W tym bardzo trudnym okresie warto umieć korzystać ze wsparcia siatki społecznej. Zadzwoń do brata albo do przyjaciela i spędź z nimi trochę czasu. Możliwe, że jest ktoś, od kogo odsunąłeś się w ciągu ostatnich lat czy miesięcy. To dobry moment, by odnowić kontakt. Nowe bodźce dostarczone dzięki relacjom z innymi ludźmi odwrócą twoją uwagę od problemu, co pozwoli ci odetchnąć, złapać dystans a może i inspirację do tego, jak chciałbyś, by dalej wyglądało twoje życie. To nie wstyd prosić o pomoc Bywają jednak takie momenty, gdy samemu bardzo trudno jest poradzić sobie w kryzysie. Niezależnie od wieku, liczby doświadczeń życiowych czy zaradności. W tych chwilach warto pamiętać, że zawsze można zwrócić się o pomoc do specjalisty. Nie ma w tym nic złego, że dorosły, odpowiedzialny facet potrzebuje wsparcia, by przetrwać bardzo trudny dla niego czas. Pamiętaj, że wiele osób przechodzi dokładnie to samo co ty, ale pomaga im rozmowa z terapeutą czy psychologiem. Istnieje wiele możliwości skorzystania ze wsparcia. Możesz umówić się na wizytę w gabinecie, ale jeśli uważasz, że to nie dla ciebie, spróbuj konsultacji online. Na przykład na platformie możesz wybrać jednego ze sprawdzonych specjalistów, opłacić sesję, usiąść w fotelu z laptopem na kolanach i chwilę później rozpocząć rozmowę. Psycholog pomoże ci uporządkować to, co aktualnie przeżywasz oraz znaleźć sposoby, które pomogą pokonać aktualne trudności, a nawet osiągnąć konkretne cele. Być może twój stan jest na tyle poważny, że niezbędna będzie konsultacja psychiatryczna i wsparcie farmakologiczne. To nie znaczy, że nagle stajesz się osobą chorą psychicznie. Po prostu masz problemy, które łatwiej i szybciej pokonasz z pomogą leków stabilizujących twoje samopoczucie. Wszystko przed tobą Okres po stracie bliskiej osoby jest zawsze trudny. W jednym momencie, nawet jeśli jest niezbyt kolorowo w naszej relacji, to czujemy, że mamy oparcie w kimś, a w następnej zostajemy pozostawieni sami sobie. Nasza przyszłość nagle staje się niewiadomą i raczej nie maluje się w jasnych, pastelowych barwach. To jednak nie koniec. Największą kopalnią siły, wytrwałości i wpływu na twoje życie masz ty sam. Niezależnie od tego, czy jesteś w związku czy aktualnie jesteś singlem możesz się spełniać, rozwijać, być szczęśliwym i czuć satysfakcję z życia. Ból, złość i brak pewności miną, wystarczy tylko dać sobie trochę czasu. Magda Kocaj Psycholog, terapeuta Wejdź na FORUM! ❯
. 187 463 436 87 305 494 418 691

dlaczego facet pije po rozstaniu